Forum www.wfgw.fora.pl Strona Główna

Światłocień - jak to było

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wfgw.fora.pl Strona Główna -> Szare Miecze
Autor Wiadomość
Barrahh
Moderator



Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 23:43, 12 Paź 2008    Temat postu: Światłocień - jak to było

Niucon - Światłocień
Dzień pierwszy

Jak można było przewidzieć próby rozpoczęły się z porządnym poślizgiem. Podekscytowani i napędzani kofeiną w różnej postaci trwaliśmy w oczekiwaniu do późnych godzin nocnych, czekając aż konwentowy MainRoom opustoszeje. Organizatorzy robili co mogli by zadowolić wszystkich i spełnić wszystkie obietnice. A my robiliśmy co mogliśmy by tych orgów nie zniechęcać. Najpierw gorączkowe dyskusje o dekoracje, odległości ławek, oświetlenie, zgranie dźwięku. Ciężko było się porozumieć.. Myśleli pewnie, że nie będzie to nic wielkiego, że fani Gwiezdnych Wojen przyszli wydurnić się, bo nie mają czym strzelać ani skradać się po korytarzach jak niektórzy.. Pokazaliśmy nasze zaangażowanie, scenariusz oraz kawałek walki i orgi się wciągnęli. Dzięki nim przedstawienie wzbogacone było o dobre efekty świetlne i dźwiękowe. Najpierw przećwiczyliśmy każdą scenę z osobna. Było mnóstwo śmiechu i troszkę nerwów. Nie ma się czemu dziwić, nasze doświadczenia sceniczne nie są zbyt duże. Każdy z nas chciał już iść przyłożyć miękką poduchę (albo śpiwór) do policzka i odpocząć. Nie pamiętaliśmy tekstu, oczy nie widziały krzesełek, pot lał się ze zmęczonych walczących, zapałki nie wytrzymywały naporu powiek, nogi odmawiały posłuszeństwa, miecz mi wyleciał…
Ale dali wszyscy radę. Dzielnie stawiliśmy czoło problemom i dotrwaliśmy do pierwszej próby generalnej. Odegraliśmy wszystkie sceny po kolei. Dopiero wtedy każdy z nas zrozumiał, że to co zrobiliśmy może wywrzeć duże wrażenie. Scenariusz okazał się dopracowany, pomysł dubbingu trafiony, stroje dobrze uszyte, choreografia zgrana, dialogi dobre, muzyka klimatyczna. Nabraliśmy przekonania, że to się uda. No i orgowie też.
Po próbie upragnione piwo, soczek i odmęty snu.

Dzień drugi
Znów mieliśmy nadzieję że nie będzie poślizgu. Był. Zrobiliśmy tylko jedną próbę za zamkniętymi drzwiami.
Publiczność czekała. Słyszeliśmy ich zniecierpliwione głosy. Dobijali się..
I wtedy dopadł nas stres. Do przedstawienia doszło też wideo. Dzielni edytorzy do końca pracowali by uzyskać jak najlepszy efekt. Trzeba przyznać, że pomysł z rzutnikiem też był trafiony.
Mimo iż druga próba udała się jeszcze lepiej niż pierwsza to nie mogliśmy się pozbyć wątpliwości: „co oni sobie pomyślą ? czy się im spodoba ? czy wzięli pomidory ?”
Otworzyliśmy drzwi..
Widzowie wchodzili.. i wchodzili.. i wchodzili.. Okazało się, że zapełnili wszystkie krzesełka, całą salę ! Ktoś podbiegł, spytał czy może robić zdjęcia, gdzie może puszczać flesz, czy nie będzie przeszkadzał. Stłoczeni za kotarą, zdenerwowani, życzyliśmy sobie powodzenia. „Co ma być to będzie, miecz świetlny biorę wszędzie..”. Orgi nie czekali czy będziemy gotowi. Zapowiedzieli nas i się zaczęło..
Gdy narrator wyszedł na scenę błysnęły flesze, światła zapalono, muzyka zabrzmiała.

Mroczna zakapturzona postać odegrała prolog. Z cienia dotarła do widzów historia nad którą tyle pracowaliśmy. Potem film. Biegnący Jedi, atakujący najemnicy, śmierć, Sithowie, efekty mieczy świetlnych.. muzyka..
Scena druga, rada, bunt, Gantis, jego gestykulacja, członkowie rady.. Mistrz Sky wstał, górując nad Gantisem.. Mistrzyni Nomi rzuciła oskarżenia, Mistrz Urthona chłodna analiza..
Mistrzowie.. Mistrzostwo.
Scena trzecia, poniekąd romantyczna. Olorin i Taraissu. Skrępowanie i początki uczucia. Udało im się. Hołd dla Gantisa, przemarsz bojowy.. Pojawiły się wtedy pierwsze szybkie nuty, pierwsze oznaki walki.
Czwarta, poszukiwania. Jak Jedi szukają ? Mocą. Duszą. Rozdzielili się na scenie. ..gdyby wiedzieli że to zasadzka.. Padł pierwszy Sith, był niczym dla Olorina. Potem dynamiczny pojedynek nowej uczennicy Gantisa z mrocznym wojownikiem. Ich walka była coraz szybsza i pewniejsza, podkreślana przez świeże dźwięki muzyki. To jasność walczyła z ciemnością. Gdyby tylko Sith był lepszym wojownikiem... Taraissu sprostać jednak nie mogła ich mistrzowi. Postać o białej twarzy z której aż płynęło zło. Gdy była przebijana mieczem świetlnym Olorin krzyczał.. Potem poszedł zabić. Bawił się z nim. Olorin zostawił upokorzonego Sitha i pobiegł w ciemność. Coś było nie tak, coś co zbliżyło go do Ciemniej Strony, pobiegł w mrok.
Scena piąta. Gantis znalazł zagubionego ucznia. Olorin czekał na niego. Rozmowa odwlekała to co nie uniknione, bo uczeń podjął już decyzję. W walce mistrz wykorzystał wszystkie swe umiejętności… Serie ciosów, uników, obrotów i skoków. Akrobacje i Moc. Ataro i doświadczenie. To jednak nie wystarczyło… w Olorinie Ciemna Strona była już zbyt silna.
Scena szósta. Epicka. Został tylko jeden uczeń Gantsa który mógł powstrzymać Olorina.
Wiedział co było przyczyną jego zguby. Mógł to skończyć tu i teraz. Walka była czymś czego nie oglądano wcześniej ani długo później. Przy takiej szybkości nikt nie mógł zliczyć ciosów. Starcie było nie tylko na miecze ale także na Moc. Tu zbędne były akrobacje. Tu nie przydałoby się otoczenie, by zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Dwaj mistrzowie miecza, dwa miecze, …jeden zwycięzca.
Epilog. To koniec. Wedge nie mógł uwierzyć w to co się stało. Cała rada poległa. Chciał wyrazić skruchę. Po ciosie upadł..
Napisy końcowe. Burza oklasków. Publiczność stała. Ukłony. Rany… spodobało się..


Ostatnio zmieniony przez Barrahh dnia Pon 22:34, 09 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hego Damask




Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 11:54, 13 Paź 2008    Temat postu: Nieźle napisane :)

Ty miałeś to szczęście że przy swojej walce mogłeś zerkać na publikę i obserwować reakcje Very Happy

Przy okazji dziękuję współaktorom za to, że wszystko, że tak nawiążę, zagrało Very Happy i autorowi za to, że dał mi rolę xD Następnym razem (o ile będzie), wolę jednak zagrać Mandalorianina Razz Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Barrahh
Moderator



Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 11:57, 13 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Ty miałeś to szczęście że przy swojej walce mogłeś zerkać na publikę i obserwować reakcje

Ejj aż taki dobry to ja nie jestem, żeby walcząc z Olorinem jeszcze zerkać na publikę Smile
Ty wiesz jaki on jest wymagający ? Razz Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Olorin




Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:19, 13 Paź 2008    Temat postu:

: P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wedge




Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 1542
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Hünern

PostWysłany: Wto 20:19, 14 Paź 2008    Temat postu:

Ja mogę rzec że było świetnie. Strasznie sie bałem wchodzenia na scenę w tym płaszczu - byłem przekonany że się wywalę. No ale udało się Very Happy Wystraszyłem się też potężnego łomotu, z jakim Malak tudzież Olorin runął o glebę Razz Ale reakcje publiki - bezcenne. Jak na debiut i to w takich warunkach okazało się, że jesteśmy mega. I to daje światło na przyszłość, zwłaszcza że świetnie nam sie razem pracowało. Coś czuję, że będzie z tego wielka sprawa Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Obiwan Kenobi




Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 20:29, 18 Paź 2008    Temat postu:

I ja tak czuję. Głównym naszym atutem było to, że wszyscy chcieliśmy to zrobić a to już bardzo dużo. Dużą przewagę dał nam przedział czasowy w którym toczy się akcja- jest to jedna z białych plam w historii. Naprawdę świetne wyczucie technicznych, zawzięcie w sercach naszych, krótkie przetrzymanie publiczności iiii... jak to mówimy w firmie ,,Kolejny sukces", albo bardziej dosadnie ,,Pi.......a precyzja". No cóż... wielcy jesteśmy Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeri




Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Kłodzka i Wrocławia

PostWysłany: Śro 21:34, 22 Paź 2008    Temat postu:

Słuchajcie.. brawa na stojąco i pełna sala to już coś.. no.. a LORD WIADRO to po prostu wymiatał.. A tak serio to uwagi były tylko takie żeby wyćwiczyć walki, no i niech ten który mówi niech się przesadnie rusza na scenie Smile a tak to git Very Happy.
Mi się podobało strasznie.. wiedziałam, że będzie super, ale nie wiedziałam, że aż tak Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taraissu




Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Yavin 4

PostWysłany: Czw 2:25, 23 Paź 2008    Temat postu:

Z dystansu.

Czasu minęło dość by podzielić się wrażeniami.
Nie będę ukrywać, iż patrząc z dystansu uruchamia mi się moduł krytyka-perfekcjonisty...no bo zawsze może być lepiej niż było Very Happy

Wyjątkowo jednak, zważywszy na miejsce i specyfikę tematyki, podaruję sobie techniczny żargon i słodko-gorzkie słowa konstruktywnej krytyki.

*****
Najpierw zrodził się pomysł, potem wyginęły dinozaury, a gdzieś w tak zwanym "między czasie" bogowie poszaleli. Tak w skrócie cały ciąg zdarzeń i powiązań przyczynowo-skutkowych doprowadził nas do punktu kulminacyjnego całej afery.

Było sobie raz spotkanie fanów Star Wars we Wrocławiu. Ktoś rzucił hasło, jakiś pomysł obił się o ściany piwnicy zwanej szumnie restauracją (lub czymś w tym rodzaju) i stanęliśmy przed czymś niedookreślonym, co w tamtym momencie kojarzyło mi się nieznośnie ze słowami : " Jasełka, Szkoła Podstawowa, drewno...". Na swoje usprawiedliwienie przypomnę, iż uwertura do tego tekstu zawierała ostrzeżenie o moich malkontenckich zapędach. W każdym razie, wszystko, co kojarzy się ze sceną jest w moim odczuciu jadalne, zatem nie zważając na potencjalne późniejsze związki całego projektu z wyrobem wędliniarskim znany pod nazwą kaszanka, pełna zapału zaangażowałam się w przedsięwzięcie. Aby zniwelować turbulencje mojego ego i aspiracji artystycznych założyłam kaftan bezpieczeństwa podszyty chilloutem i spokojnie czekałam na dalszy rozwój wypadków z niesłabnącym zapałem. Bezbrzeżne zdumienie zalało mnie pierwszą falą podczas nagrania linii dialogowych. W powietrzu dało się wyczuć CO2, sos czosnkowy i woń sukcesu. Po pamiętnej pizzy Frutti di Mare i zacisznym kocykowym tipi przyszedł czas na cichą refleksję, wszakże mało kto lubi głośno przyznawać się do pomyłki. Od tego momentu zamieniłam się w kwintesencję oczekiwania pięciolatka na świętego Mikołaja. Początkowo fajerwerków nic nie zapowiadało, ani rzygowiska w sypialni czy pobudki o 8.30 rano, ale nie zanosiło się także na to co miało nastąpić. Męcząca próba do 5.00 rano przyniosła oczekiwaną możliwość usłyszenia wszystkiego w całości razem z muzyką i pozwoliła na pobieżne zorientowanie się kto, kiedy i co robi. W sumie obyło się bez rewelacji, ale sama próba zaowocowała wprowadzeniem kilku rozwiązań technicznych.
Prawdziwy kop przyszedł w dniu premiery. Muzyka na próbie generalnej w połączeniu z ruchomymi obrazkami sprawiły, że sala gimnastyczna nabrała przedziwnej głębi, a kąty spowiło oczekiwanie pełne napięcia.
Coś nadchodziło.
I wchodziło dłuuugo.
Mrowie widzów wlało się do sali i usadowiło na drewnianych krzesłach oraz zajęło całe połacie miejsc stojących. Gdy zaczęło się przedstawienie atmosfera nabrała wszystkich barw widma. Włos się jeżył, publika szeroko otwierała oczy konkurując zresztą z nami. Ciężko stwierdzić kto był bardziej zaskoczony tym co się działo, my czy oni? Moc przepływała rwącym strumieniem.
I działo się.
Wszystko.
Była siła, bunt, agresja, upór, pasja, energia, niepewność, pogoda ducha, zmieszanie, mrok, światło i muzyka, która niosła wszystkich do tragicznego końca historii. Owacje nie były udawane, emanowały pierwotną potęgą dionizyjskich misteriów. Tłum zalał fala satysfakcji, katharsis w trakcie ukłonu spłynęło na wszystkich. A na koniec wisienka na torcie. Lud chciał igrzysk, a więc się stały.
Pozamiatane Wink

- Czy można to było zrobić lepiej?
- Zawsze
- Czy dałoby się uniknąć kilku niedociągnięć i wyeksponować zalety?
- Zapewne
- Ale czy byłby to ten sam "Światłocień" ?

Sztuka odbiła się szerokim echem wśród fandomu fantastyki w ogóle, a sami twórcy poczuli Moc i z charakterystyczną sobie energią postanowili działać dalej. Każda kolejna odsłona będzie nie tyle lepsza od pierwszej, co inna. Nie będzie w nich tyle spontaniczności, może nawet nie damy rady już więcej zatracić się na scenie w taki sposób, jak miało to miejsce w sobotę, ale będziemy próbować przejść samych siebie, parając się trudną sztuką autodoskonalenia i dzieląc nawzajem doświadczeniami. To najcenniejszy z darów i najsłodsza nagroda.
Wspólnie spełniać marzenia

Wink


Ostatnio zmieniony przez Taraissu dnia Czw 11:15, 23 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qui-Gon




Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kalisz

PostWysłany: Pią 13:53, 25 Cze 2010    Temat postu:

Piękny, poetycki txt... Very Happy

Ostatnio zmieniony przez Qui-Gon dnia Pią 13:53, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azerius




Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 11:17, 27 Cze 2010    Temat postu:

Qui-Gon napisał:
Piękny, poetycki txt... Very Happy


Ale tu kurde zajechało wazeliną Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wfgw.fora.pl Strona Główna -> Szare Miecze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin